Bogactwo wyboru

R

XVIII Festiwal Kultury Żydowskiej Warszawa Singera nie dobiegł jeszcze do półmetka, a za organizatorami i widzami już mnóstwo imprez. Od dawna wszyscy uczestnicy twierdzą, że nie ma możliwości, aby być na każdej z nich. Skoro Festiwal wszedł w pełnoletność, to trzeba pogodzić się z tym i – jak na dorosłego przystało – dokonywać wyboru.

Marian Turski i Remigiusz Grzela podczas spotkania - fot. Roman Soroczyński
Marian Turski i Remigiusz Grzela podczas spotkania – fot. Roman Soroczyński

Mój najważniejszy wybór w sobotę, 21 września, był związany z Żydowskim Salonem Literackim. Jego gościem był Marian Turski, który jest między innymi kierownikiem działu historycznego tygodnika „Polityka” oraz przewodniczącym Rady Muzeum Historii Żydów Polskich “Polin”. Spotkanie w Austriackim Forum Kultury było związane z jego najnowszą książką, XI. Nie bądź obojętny, a jednocześnie stało się pretekstem do uczczenia 95. urodzin. Książka jest zbiorem wybranych wystąpień i publikacji Mariana Turskiego. Prowadzący spotkanie, jak zawsze znakomicie przygotowany, Remigiusz Grzela określił publikację jako książkę o czułości. Autor dedykował ją swojemu przyjacielowi, Romanowi Kentowi, który był inspiratorem przykazania „Nie bądź obojętny”. Obydwaj panowie oraz ich wspólny przyjaciel, Noach Flug, zostali nazwani przez prezydenta Niemiec „trzema muszkieterami”. Przy okazji rozmaitych wspomnień pojawiały się momenty wielkich wzruszeń – jak choćby wtedy, gdy bohater spotkania wspominał spotkanie ze swoją mamą po powrocie z obozu koncentracyjnego, po czym stwierdził, że za mało z nią rozmawiał. Obawiam się, że wielu spośród nas – w tym i piszący te słowa – ma taką samą refleksję! Ale to powinno działać również w drugą stronę: bardzo ważne jest przekazywanie swojej wiedzy i doświadczeń następnym pokoleniom. Sądzę, że spotkanie zasługuje na odrębną, szerszą, relację, tymczasem pora opisać i inne przedsięwzięcia Festiwalu. Zanim do tego przejdę, podzielę się jeszcze jedną myślą: chciałbym mieć bystrość umysłu i znakomity refleks, jakie posiada – przypomnę! – 95-letni Marian Turski.

Nie bądź obojętny - okładka książki/ fot. Roman Soroczyński
Nie bądź obojętny – okładka książki/ fot. Roman Soroczyński

Kilka godzin wcześniej, w samo południe, obok Sceny Letniej Teatru Żydowskiego, nie mogło być powodów do zmartwień. Jakże można byłoby tak się zachować, skoro na scenie zaprezentowano program muzyczno-kabaretowy Pan się nie martwi? Monika Chrząstowska, Ewa Dąbrowska i Henryk Rajfer, przy akompaniamencie Teresy Wrońskiej, znakomicie bawili publiczność. Wśród autorów i kompozytorów utworów znaleźli się na przykład Julian Tuwim, Antoni Słonimski, Marian Hemar, Jerzy Jurandot, Henryk Wars, Henryk Gold czy Jerzy Petersburski. Widzowie usłyszeli dawne szlagiery i szmonces, który w latach międzywojennych zrobił oszałamiającą karierę. Dawniej wykonywano te utwory w różnych miejscach, a podczas Festiwalu Singera znalazła się okazja, by publiczność wchłaniała je w jednym miejscu.

Pan się nie martwi - fot. materiał Organizatora
Pan się nie martwi – fot. materiał Organizatora

Z kolei spektakl Teatru Żydowskiego, Akademia pana Kleksa, stał się okazją, by dorośli przypomnieli sobie, że… kiedyś byli dziećmi. Pan Kleks (znakomity Piotr Siwek) zabrał widzów w podróż, w trakcie której dzieciństwo spotyka się z dorosłością, śmiech z melancholią, a mały i duży człowiek przeżywają wspólne doświadczenia. Warto pamiętać, że Jan Brzechwa napisał Akademię pana Kleksa podczas wojny. Być może dlatego kryje ona wiele tajemnic? Reżyser Michał Buszewicz oraz aktorzy starali się wydobyć przynajmniej część z nich za pomocą interesujących trików i magii. W programie napisano, że jest to spektakl dla widzów od 10. roku życia. Po zakończeniu widowiska rozmawiałem z moją niespełna siedmioletnią Wnuczką i okazało się, że i młodsze dzieci rozumieją (często lepiej od dorosłych), jaka była istota spektaklu.

Akademia Pana Kleksa - fot. materiał Organizatora
Akademia Pana Kleksa – fot. materiał Organizatora

Najważniejszym wydarzeniem niedzieli, 22 sierpnia, było uroczyste otwarcie Festiwalu Singera. Zanim wystąpiła gwiazda wieczoru, Anna Sikorzak-Olek pokazała, jakie możliwości daje harfa. Zaczęła nietypowo, bo od prawykonania, na harfie celtyckiej, utworu Noc szybuje nade mną, którego kompozytorem jest Piotr Moss. Później zmieniła instrument i na harfie klasycznej zagrała kilka utworów Carlosa Salzedo – włącznie z tangiem i rumbą. Nigdy nie pomyślałbym, że może być aż tak duża różnica w dźwiękach płynących z dwóch różnych rodzajów harf! Nie bez kozery mawia się, że harfa klasyczna świetnie łączy tradycję ze współczesnością. Podobnego zabiegu dokonał kantor Yoni Rose. Oczywiście, nie obyło się bez tradycyjnych pieśni żydowskich, ale z jego ust popłynęły również utwory znane z Broadwayu. Mało tego: znakomity kantor zaśpiewał jeden z utworów, grając jednocześnie na gitarze. Prowadzący koncert aktor Teatru Żydowskiego, Piotr Wiszniowski, powiedział, że śpiew kantoralny jest śpiewem wolności. Piękny, operowy, pełen artyzmu głos Yoni Rose, w połączeniu z gitarową niespodzianką, spowodował, że owa wolność wręcz fruwała w powietrzu!

Yoni Rose gra i śpiewa - fot. Roman Soroczyński
Yoni Rose gra i śpiewa – fot. Roman Soroczyński

Poniedziałek, 23 sierpnia, przyniósł inne otwarcie: tego dnia zorganizowano pierwszy koncert w ramach Singer Jazz Festival. Zespół RGG zaprezentował utwory z nowego albumu, Mysterious Monuments on the Moon. Ta „księżycowa” płyta nawiązuje do doświadczeń artystycznych, które zrodziły się w wyniku spotkań z wieloma artystami europejskimi oraz dwuletniej współpracy koncertowej z Tomaszem Stańko. Jeden z utworów, Planet LEM, jest hołdem składanym Stanisławowi Lemowi. Warto dodać, że zespół RGG gra od dwudziestu lat, zaś od 2013 roku występuje w składzie: Łukasz Ojdana (fortepian), Maciej Garbowski (kontrabas) i Krzysztof Gradziuk (perkusja). Właściwie to nie wiem, czy nazwy ostatniego instrumentu nie należałoby uzupełnić. Dysponujący znakomitą koordynacją ruchów Krzysztof Gradziuk co chwila sięgał po nowe – oczywiście „grające” – elementy. W pewnym momencie klęknął na posadzce Synagogi Nożyków, by grać na leżących na niej rozmaitych dodatkowych instrumentach – nie instrumentach.

Zespół RGG i "zabawki" perkusisty - fot. Roman Soroczyński
Zespół RGG i “zabawki” perkusisty – fot. Roman Soroczyński

A mnie pozostał… bieg do Teatru Kwadrat, gdzie chciałem wysłuchać koncertu Sanatorium pod klepsydrą. Co ciekawe, poświęcony pamięci Bruno Schulza cykl utworów został stworzony ponad dwie dekady temu przez wybitnego amerykańskiego kompozytora Johna Zorna. Nostalgia za przeszłością została znakomicie połączona z odważnym spojrzeniem na teraźniejszość przez Jarosława Bestera. Dzięki temu powstała nadzwyczaj spójna i nowatorska muzycznie całość, idealnie uzupełniająca tajemniczy świat zmysłowych, literackich fantazji genialnego twórcy z Drohobycza. W półmroku na scenie stanęli członkowie zespołu Bester Quartet: Jarosław Bester (akordeon), Dawid Lubowicz (skrzypce), Maciej Adamczyk (kontrabas) i Ryszard Pałka (perkusja). Do ich grona dołączył Krzysztof Lenczowski (wiolonczela), zaś całość w piękny sposób domknęły znakomite wokalistki jazzowe: Grażyna Auguścik i Dorota Miśkiewicz. Niezwykle wzruszającym momentem magicznej podróży do świata Schulza był wiersz Libe-lid, napisany przez jego przyjaciółkę, Deborę Vogel, z autorską muzyką Bestera. Zanim jednak doszło do tego symbolicznego finału, widownia napawała się muzyką i śpiewem. Jak zwykle podczas spotkań znakomitych instrumentalistów bywa, każdy z nich miał swoje przysłowiowe trzy minuty. Staram się nie mieć wówczas swojego faworyta, ale to, co wyprawiał na skrzypcach Dawid Lubowicz, było czymś fantastycznym! Aż boję się, co się będzie działo podczas koncertu finałowego, którego gwiazdą ma być również skrzypek, Roby Lakatos.

Wykonawcy koncertu "Sanatorium pod klepsydrą" - fot. Roman Soroczyński
Wykonawcy koncertu “Sanatorium pod klepsydrą” – fot. Roman Soroczyński

    Leave a comment
    Your email address will not be published. Required fields are marked *