Do niedawna sądziłem, że Szwecja jest oazą szczęśliwości. Nie wyleczył mnie z tego poglądu Jacek Kubitsky, który napisał „Dziennik skandynawski”. Nie zmieniły mego przekonania doniesienia medialne o płonących ośrodkach dla uchodźców. Dopiero książka Wiktorii Michałkiewicz, zatytułowana –Kraj nie dla wszystkich. O szwedzkim nacjonalizmie, otworzyła mi oczy nieco szerzej.
Autorka jest dziennikarką, kuratorką, badaczką, producentką filmową i fotograficzną, autorką tekstów do publikacji fotograficznych i koordynatorką wystaw w Muzeum Fotografiska w Sztokholmie. Współpracuje z wieloma magazynami, wśród których są: National Geographic, Traveler, FOTO, Focus, Digital Camera, Podróże i Wysokie Obcasy. Jako producentka filmowa pracowała z twórcami i reżyserami w Polsce, Szwecji, Hiszpanii i Francji, a jako producentka sesji i długoterminowych projektów fotograficznych – z fotografami związanymi z National Geographic, Sputnik Photos, a także znanymi fotografami mody. Prowadziła wykłady na Uniwersytecie Jagiellońskim, jednocześnie zajmując się badaniem nowego nacjonalizmu szwedzkiego z perspektywy socjolingwistycznej. Jest absolwentką Polskiej Szkoły Reportażu, która – jak twierdzi – nauczyła ją „wartości konfrontacji idei w tekście, wielu perspektyw w pracy reportera, warsztatu”.
Te umiejętności Wiktorii Michałkiewicz zostały docenione przez środowisko: jest laureatką II edycji konkursu reporterskiego Wydawnictwa Poznańskiego z 2019 r. W książce Kraj nie dla wszystkich. O szwedzkim nacjonalizmie wykorzystuje reporterski warsztat w perfekcyjny sposób. Nie stawia prostych tez. Poszukuje źródeł wzrostu poparcia dla nacjonalistycznych idei i ugrupowań w kraju uznawanym za oazę szczęścia. Szuka ich nie tylko w rozmowach ze współczesnymi szwedzkimi nacjonalistami, ale też przywołując duchy przeszłości. Sięga do dziewiętnastego wieku, kiedy to rodziły się podstawy teorii związanych z czystością rasową. Wskazuje, że w holu największego instytutu badawczego w kraju, Karolinska Institutet, nadal znajduje się popiersie pioniera teorii czystości rasy, Gustava Retziusa. Zastanawia się nad tym, dlaczego w kraju, który deklaratywnie zachował neutralność w czasie II wojny światowej, już trzy lata po jej zakończeniu mieszkańcy Jönköping postanowili wypędzić z miasta tattare – skandynawskich Romów. Czy w tym świetle płonące ośrodki dla uchodźców to przypadek? Pokazuje, jak próba tworzenia nowego porządku w Szwecji lat pięćdziesiątych XX wieku spowodowała, że zniknęły historyczne pałace. Wbrew pozorom, „odnowienie miasta” też jest jedną z przyczyn obecnej sytuacji. Po zakończeniu wojny słowo „nacjonalista” stało się w pewien sposób wyklęte. Nawet nacjonaliści odżegnują się od niego, ubierając nacjonalizm w garnitur i ładne słowa, prezentując coraz liczniejszym wyborcom uśmiechniętą twarz Szwedzkich Demokratów. Jednocześnie prezentują oni ideę budowy nowego Domu Ludu, po swojemu rozumiejąc ideę szwedzkiej równości. Słowo „szwedzkość” odmieniają przez wszystkie przypadki. Wymyślają naród na nowo.
W jednym z ostatnich zdań książki autorka stwierdza:
– W opowieści o narodzie nie jest ważne, czy jest prawdziwa. Istotne jest natomiast, czy ci, którzy ją tworzą, prawdziwie wysławiają przekonania grupy na temat jej roli w historii.
Moim zdaniem, powyższa teza ma uniwersalny charakter. Po drugiej stronie Bałtyku leży kraj, w którym „ciemny lud kupuje” bajki o wyjątkowości innego narodu.

Wiktoria Michałkiewicz, Kraj nie dla wszystkich. O szwedzkim nacjonalizmie.
Redaktor prowadzący: Bogumił Twardowski
Redakcja: Adrian Stachowski
Konsultacja merytoryczna: Jordan Siemianowski
Korekta: Anna Gądek, Paulina Jeske-Choińska
Projekt okładki: Magda Bloch
Zdjęcie na okładce: Fredrik Bruno (1950 r.) – Alamy/Indigo
Wydawca: Wydawnictwo Poznańskie Sp. z o.o., 2020
ISBN 978-83-66553-09-5