Muzyczna Wędrówka

R

Krakowski artysta Grzegorz Turnau zawładnął Stodołą. Świadkiem wydarzenia był Roman Soroczyński.

Podczas występów w Warszawie krakowscy artyści często komentują związki między obu miastami. Czynili tak między innymi założyciel Piwnicy Pod Baranami, Piotr Skrzynecki czy Andrzej Sikorowski.

Grzegorz Turnau i jego zespół - fot. Roman Soroczyński
Grzegorz Turnau i jego zespół – fot. Roman Soroczyński

Nie inaczej, 14 maja 2023 roku, postąpił kompozytor, wokalista i pianista Grzegorz Turnau. Po pierwszych utworach nadmienił, że cieszy się, iż z dalekiej [użył innego słowa, ale nie pamiętam, jakiegoprzyp. RS] Małopolski trafił do… stodoły. Bowiem jego występ zorganizowano w Klubie Politechniki Warszawskiej STODOŁA. Celem podróży artysty, przebiegającej pod hasłem Znów wędrujemy LIVE, było przybliżenie warszawskiej publiczności muzycznej drogi artysty. Dlatego szlak tej wędrówki wiódł przez wszystkie albumy Grzegorza Turnaua. Ale nie był sam! Towarzyszyli mu znakomici wędrowni muzykanci: grający na klarnecie i saksofonach Leszek Szczerba, gitarzysta basowy Robert Kubiszyn oraz perkusista Cezary Konrad. Jeśli dodam, że każdy z tych panów grywał zamiennie również na innych instrumentach, to będziemy mieli niemal pełny skład, wielkiej, profesjonalnej orkiestry.

Leszek Szczerba i Robert Kubiszyn na scenie - fot. Roman Soroczyński
Leszek Szczerba i Robert Kubiszyn na scenie – fot. Roman Soroczyński

Powtórzę: Grzegorz Turnau nie był sam! Bowiem licznie zgromadzona publiczność doskonale znała większość utworów wykonywanych przez artystę i śpiewała razem z nim  – zarówno wtedy, gdy wirtuoz dyrygował tym wielkim chórem, jak i samoistnie. Przyznam, że uwielbiam podczas koncertów takie chwile! A cóż dopiero muszą czuć artyści?

Tytuł koncertu nawiązuje do jednego z utworów Grzegorza Turnaua, zatem zaśpiewano Znów wędrujemy. Równolegle z muzyką królowały, wartościowe i niosące przesłanie, teksty, o w obecnych czasach jest rzadkością. Niezwykłych wzruszeń dostarczyły utwory współtworzone przez Michała Zabłockiego: Między ciszą a ciszą, Bracka, To tu, to tam, Naprawdę nie dzieje się nic, Cichosza czy Tutaj jestem.  Artysta dowcipnie nawiązał do swojej „znajomości” z Konstantym Ildefonsem Gałczyńskim (Liryka, liryka), ale też wspominał współpracę z Leszkiem Aleksandrem Moczulskim  (Czas na rozstaju dróg).

Oczywiście, pojawiły się utwory, do których Grzegorz Turnau i skomponował muzykę, i napisał słowa, a wśród nich 11:11 czy Kawałek Cienia. Ale krakowski artysta nie jest samolubny: zaśpiewał również utwory skomponowane przez Jana Kantego Pawluśkiewicza, jak choćby Czas błękitu (do słów L.A. Moczulskiego).

Grzegorz Turnau gra i śpiewa - fot. Roman Soroczyński
Grzegorz Turnau gra i śpiewa – fot. Roman Soroczyński

Piosenki były przeplatane opowiadaniem wielu anegdot, między innymi związanych z Piwnicą Pod Baranami oraz z Markiem Grechutą. Po raz kolejny przekonałem się, że Grzegorz Turnau ma duży dystans do siebie i wielkie poczucie humoru. Napisałem „po raz kolejny”, bo miałem już szczęście bywać na Jego koncertach i rozmawiać z Nim. Za każdym razem było to duże przeżycie muzyczne i duchowe. Jednak to, co zaprezentował w Stodole, przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania! Wszystkie te elementy złożyły się na niesamowitą atmosferę koncertu.

Grzegorz Turnau i jego zespół - zakończenie koncertu/ fot. Roman Soroczyński
Grzegorz Turnau i jego zespół – zakończenie koncertu/ fot. Roman Soroczyński

    Leave a comment
    Your email address will not be published. Required fields are marked *