Pracowity weekend

R

Podczas Festiwalu Singera przydałaby się umiejętność teleportacji. Roman Soroczyński  nie ma jej, a szkoda!

Oficjalne otwarcie 19. Festiwalu Kultury Żydowskiej Warszawa Singera nastąpiło w niedzielę, 28 sierpnia 2022 roku. Jednak już w piątek odbywały się przedsięwzięcia związane z Festiwalem. I to nie tylko w Warszawie! Radzymin, w którym patron Festiwalu, Isaac Bashevis Singer, mieszkał na przełomie lat 1907 i 1908, był gospodarzem koncertu Barwy muzyki żydowskiej. Anna Riveiro i Michał Pindakiewicz przedstawili te barwy na przestrzeni wielu wieków. W repertuarze koncertu znalazły się stare pieśni hebrajskie, muzyka sefardyjska oraz tradycyjny repertuar jidysz. W programie znalazły się również modlitwy związane z przypadającym we wrześniu Rosz HaSzana, czyli Żydowskim Nowym Rokiem. Wartością dodaną koncertu był fakt, że o ile pieśni były wykonywane w oryginalnych językach, o tyle Anna Riveiro przed każdym utworem przybliżała publiczności jego treść. Zgromadzona w Miejskiej Sali Koncertowej w Radzyminie publiczność usłyszała muzyczną opowieść o żydowskim życiu i żydowskiej duszy, podziwiała piękny śpiew i z dużym zainteresowaniem przyglądała się różnorodnym instrumentom wykorzystywanym podczas koncertu. Nic dziwnego zatem, że nie obeszło się bez bisu: niezwykle sentymentalnie zabrzmiała Tumbałałajka – pieśń folklorystyczna  rosyjskich Żydów, napisana w języku jidysz, z częściowo polskim refrenem.

Koncert Barwy muzyki żydowskiej w Radzyminie -fot. Jakub Kwaśniewski
Koncert Barwy muzyki żydowskiej w Radzyminie -fot. Jakub Kwaśniewski

Kto jeszcze nie obejrzał spektaklu muzycznego Jentl w wykonaniu Teatru Żydowskiego, miał ku temu okazję również w piątek i w sobotę. Mimo, że akcja spektaklu toczy się na początku XX wieku, doskonale wpisuje się on we współczesne dyskusje na temat płci i tożsamości seksualnej, spory między młodą generacją a starszymi tradycjonalistami. Wartością dodaną sztuki jest kultywowanie obrzędów żydowskich.

Ukraińskie bajkowe zabawy z dziećmi - fot. Roman Soroczyński
Ukraińskie bajkowe zabawy z dziećmi – fot. Roman Soroczyński

Jak zwykle, podczas Festiwalu przydałaby się umiejętność teleportacji. Niestety, nie posiadłem jej, zatem musiałem dokonywać wyboru. Z dużą przyjemnością wybrałem interaktywny spektakl dla dzieci Ukraińskie bajkowe zabawy. Kiedy aktorzy zadawali pytania, od razu było widać, kto z widzów pochodzi z Ukrainy: te osoby odpowiadały na pytania aktorów lub kończyły fragmenty recytowanych utworów. Ale i polskie dzieci (w tym moje wnuki) znakomicie bawiły się podczas imprezy. Nie ukrywam, że dorośli również! Posługujący się na zmianę językiem ukraińskim i polskim aktorzy –  Małgorzata Majewska, Małgorzata Trybalska, Joanna Rzączyńska, Piotr Siwek, Roman Skorovskyy, Natalia Mazur i Ihor Mazur – tak poprowadzili zabawę, że nikt nie zauważał różnic językowych.

Sława Przybylska i Janusz Tylman na scenie - fot. Roman Soroczyński
Sława Przybylska i Janusz Tylman na scenie – fot. Roman Soroczyński

Sobotni wieczór z pewnością należał do Sławy Przybylskiej i towarzyszącego jej Janusza Tylmana. Koncert MINUTN FUN BITTOCHN/Minuty nadziei – zgodnie z tytułem – wlał w serca widzów wiele nadziei. Większość pieśni była wykonywana w języku jidysz, ale Wielka (duchem!) Artystka pięknie opowiadała o każdej z nich. Nie mogło zabraknąć pieśni oddających hołd bohaterom powstania w getcie, ale znalazły się i utwory odnoszące się do codziennego życia środowiska żydowskiego. Dużo  miejsca zajęły pieśni nawiązujące do dzieci: ich zabaw i cierpienia. Najlepiej byłoby, gdybym wymienił i opisał wszystkie utwory prezentowane podczas tego wzruszającego koncertu. Niezwykle zabrzmiały słowa Mordechaja Gebirtiga – kompozytora i stolarza z Krakowa, który tuż przed śmiercią w getcie pisał o miłości, cierpliwości i nadziei. Wśród śpiewanych po polsku znalazły się: Tak jak malował pan Chagall autorstwa Wojciecha Młynarskiego z muzyką Leopolda Kozłowskiego,  Rebeka (Andrzej Włast i Zygmunt Białostocki) i Jeruzalem. Bardzo ciekawa jest historia ostatniego z wymienionych utworów. Otóż powstał on na podstawie starotestamentowego Psalmu 137, który opowiada o niewoli babilońskiej. Maria Konopnicka nie uzyskała zgody cenzury na opisanie niewoli, pod jaką znajdował się naród polski w XIX wieku. Przetłumaczyła więc wspomniany psalm na język polski i w ten sposób, za pomocą analogii, pokazała los polskich emigrantów i zesłańców. Warto nadmienić, że muzyka do tego utworu powstała stosunkowo niedawno, a jej kompozytorem jest… Janusz Tylman. Klamrą spinającą wszystkie pieśni stała się recytacja wiersza Elegia miasteczek żydowskich Antoniego Słonimskiego, opisującego – zamieszkane niegdyś przez Żydów – miejscowości, z których śmiertelna wojna zabrała nie tylko ludzi, ale również kulturę i niepowtarzalny klimat przedwojennej Polski. Jak zwykle, nie obeszło się bez bisu. Na prośbę publiczności Sława Przybylska wykonała jeden ze swoich najsłynniejszych utworów: Pamiętasz, była jesień. Jak wszyscy widzowie i słuchacze, byłem pełen podziwu wobec energii, doskonałej dykcji i pamięci oraz nadal pięknego głosu jednej z nestorek polskiej estrady!

Sława Przybylska pełna werwy - fot. Marta Kuśmierz
Sława Przybylska pełna werwy – fot. Marta Kuśmierz

O ile w sobotni wieczór uzyskałem wielką dawkę wiedzy na temat słuchanych utworów, o tyle zabrakło mi takich informacji podczas niedzielnego koncertu Oddzielić wczoraj od dziś – nie być od być. Organizatorzy nazwali ten koncert instalacją na aktorkę i muzyka, zapowiadając, że będzie to „kolaż muzycznych obrazów i ambientowych brzmień powstających tu i teraz – z wybranymi tekstami poetów (a głównie poetek) żydowskich. Materie połączone ze sobą, stworzą nostalgiczną, osobistą i głęboką podróż przez wszystkie odcienie ludzkich emocji.” I tak w istocie było! Z wielką zadumą wsłuchiwałem się w niezwykły śpiew Katarzyny Post:

Kiedy przeminę, słońce nadal będzie prażyć./ Ciała niebieskie będą krążyć według swoich praw./ Bez zawsze będzie pachniał słodko, a śnieg wysyłał białe nitki.

Wielkie słowa przepadły./ Trzeba małymi słowami zabiegać o pokój, o miłość.

Nie mogłem wyjść z podziwu, jakie efekty muzyczne tworzył i jak pięknie na gitarze grał Grzegorz Kaźmierski. Być może jakiekolwiek zapowiedzi zakłóciłyby dramaturgię tego kolażu. Sądzę jednak, że i na to można było znaleźć sposób, choćby wręczając widzom kartki z programem koncertu.

Katarzyna Post i Grzegorz Kaźmierski - fot. Roman Soroczyński
Katarzyna Post i Grzegorz Kaźmierski – fot. Roman Soroczyński

Równie niezwykłych emocji muzycznych dostarczył koncert Beloved Standards. Włoski wirtuoz gitary i kompozytor Francesco Bruno, któremu towarzyszyli kontrabasista Andrea Colella i perkusista Marco Rovinelli, zaprezentował wybrane standardy jazzowe. Wokalną stroną koncertu zajęła się obdarzona fascynującym głosem aktorka i śpiewaczka, Silvia Lorenzo. Włoscy artyści zabrali publiczność we wspaniałą podróż przez klasyczne melodie, które przemierzały całe lata, inspirując kolejne pokolenia kompozytorów i muzyków. Szczególnie pięknie zabrzmiały Summertime czy śpiewana na bis Moon River. W czasie koncertu w okolicy Sceny Letniej Teatru Żydowskiego spadł rzęsisty deszcz i być może to on spowodował swoistą interferencję. Jednak sprawni akustycy bardzo szybko poradzili sobie z tą kwestią, za co im również należą się słowa pochwały.

Francesco Bruno Trio & Silvia Lorenzo - fot. Roman Soroczyński
Francesco Bruno Trio & Silvia Lorenzo – fot. Roman Soroczyński

Jak napisałem wcześniej, 19. Festiwal Kultury Żydowskiej Warszawa Singera uroczyście zainaugurowano w niedzielny wieczór. Otwarcie Festiwalu w Synagodze im. Małżonków Nożyków uświetnił koncert kantoralny, w czasie którego śpiewali Nachman Turgeman i Netanel Olivtsky. Kantorom towarzyszył Menachem Bristowski – wybitny pianista, od ponad 20 lat akompaniujący występom mistrzów śpiewu kantoralnego.

Kantorzy Nachman Turgeman i Netanel Olivtsky - fot. Renata Zawadzka-Ben Door
Kantorzy Nachman Turgeman i Netanel Olivtsky – fot. Renata Zawadzka-Ben Door

Skoro mowa o pracowitym weekendzie, nie sposób pominąć spotkań, które –  w ramach Żydowskiego Salonu Literackiego – prowadził niestrudzony Remigiusz Grzela. W sobotę, rozmawiał on z Hanną Krall o jej najnowszej książce, Szczegóły znaczące, która jesienią ukaże się w Wydawnictwie Literackim. Wybitna reporterka zawarła w niej zbiór tekstów, jakie publikowała w „Tygodniku Powszechnym” w latach 2021-2022. Książka jest powrotem do „szczegółów znaczących”, które łączyły autorkę z bohaterami artykułów lub które powodowały, że chciała o nich napisać. Wymienianie wszystkich bohaterów zajęłoby zbyt dużo miejsca, dlatego nadmienię tylko, że są wśród nich: Marek Edelman, Krzysztof Kieślowski, Zofia Kucówna, Agnieszka Osiecka, Tadeusz Różewicz czy Kalina Jędrusik i Stanisław Dygat.

Hanna Krall i Remigiusz Grzela - fot. Marta Kuśmierz
Hanna Krall i Remigiusz Grzela – fot. Marta Kuśmierz

Z kolei w niedzielę Remigiusz Grzela poprowadził spotkanie pod tytułem „Nie była Runią Singer. O Runi Poncz, warszawskiej partnerce Icchoka Baszewisa Singera, matce jego syna, komunistce i outsiderce”. Jego rozmówczynią była Meirav Hen – wnuczka Runi i Icchoka. Sądzę, że spotkanie wyjaśniło wiele, do tej pory nieznanych, kwestii związanych z życiem Runi Poncz.

Meirav Hen i Remigiusz Grzela - fot. Renata Zawadzka-Ben Door
Meirav Hen i Remigiusz Grzela – fot. Renata Zawadzka-Ben Door

Warto w tym  miejscu nadmienić, że podczas otwarcia Festiwalu jego Dyrektor i twórczyni, Gołda Tencer, wręczyła wnuczce Icchoka Baszewisa Singera specjalną nagrodę “Strażnik Pamięci”.

Wręczenie nagrody Strażnik Pamięci - fot. Renata Zawadzka-Ben Door
Wręczenie nagrody Strażnik Pamięci – fot. Renata Zawadzka-Ben Door

    Leave a comment
    Your email address will not be published. Required fields are marked *