
Od pewnego czasu obserwuję częste wykorzystywanie multimediów podczas spektakli teatralnych. Nie inaczej było na początku i w trakcie widowiska Między nami dobrze jest w warszawskim Teatrze Współczesnym. Aktorzy występujący w pokazanym na początku filmie pojawiają się na scenie w takich samych strojach. W ten sposób zachowana jest ciągłość widowiska, a świat wirtualny jest spleciony z realnym.
Mała Metalowa Dziewczynka wraca ze szkoły na hulajnodze elektrycznej. Jej babcia – Osowiała Staruszka – wspomina dzień wybuchu wojny, jakby to było wczoraj. Halina, matka dziewczynki, „specjalistka przemieszczeń palet towarowych w przestrzeni sklepowej klasyczną metodą fizyczną”, wraz z sąsiadką Bożeną – „dyspozytorką materiałów reklamowych w kolportażu bezpośrednim ręcznym” – zderzają się czołowo z celebrytami, gwiazdami TikToka i innych instagramów. Jak się okazuje, wszyscy mieszkają w tej samej kamienicy gdzieś w warszawskim Śródmieściu – mikrokosmosie współczesnej Polski.

Reżyserii dramatu, którego autorką jest Dorota Masłowska, podjął się Patryk Warchoł – student warszawskiej Akademii Teatralnej, zwycięzca teatralnego „Konkursu dla reżyserek i reżyserów na początku drogi zawodowej”. Młody reżyser powiedział między innymi:
Dorota Masłowska wciąż pozostaje jednym z najostrzejszych głosów buntu młodego pokolenia w polskiej literaturze. Osobiście, odkryłem jej twórczość w liceum i ,,Między nami dobrze jest” było jedną z tych sztuk, które ukierunkowały mój rozwój w stronę teatru. Tym większą przyjemnością sprawia mi reżyserowanie tego tekstu właśnie teraz – gdy jestem w wieku, w którym Masłowska była w momencie jego wydania.
Tekst Między nami dobrze jest został opublikowany 31 października 2008 roku. Spektakl, będący koprodukcją TR Warszawa i Schaubühne Am Lehniner Platz, miał swoją prapremierę 26 marca 2009 roku w berlińskiej siedzibie niemieckiego teatru. Premiera polska została zorganizowana 5 kwietnia 2009 r. Widowisko opisywane w niniejszym artykule jest ósmą – dziewiątą inscenizacją. Skąd dwie liczby? Otóż jedna z premier miała miejsce w Teatrze Polskiego Radia i nie wiem, czy można taki rodzaj spektaklu nazwać inscenizacją.
Mimo upływu siedemnastu lat od opublikowania dramatu (i szesnastu od prapremiery spektaklu) jego treść jest niezwykle aktualna. Szczególną uwagę zwraca zdanie wypowiadane przez Staruszkę:
Pamiętam dzień, w którym wybuchła wojna.

W 2008 i w 2009 roku to zdanie mogło, choć nie musiało, wywoływać uśmiech. Obecnie, gdy za naszą wschodnią granicą trwa wojna, powinno wywoływać refleksję, a nawet trwogę. Patryk Warchoł dodaje:
… problemy zarysowane przez Masłowską współcześnie przybrały na sile bardziej, niż ktokolwiek w 2009 roku mógł się spodziewać: kryzys mieszkaniowy, wykluczenie społeczne, nierówności ekonomiczne, konsumpcjonizm i bezrefleksyjne naśladowanie zachodnich wzorców, internet odcinający nas od relacji międzyludzkich ,,w realu’’, media podające płytkie treści i fałszywie kształtujące wartości oraz otaczającą nas rzeczywistość. (…) Chciałbym, aby nasz spektakl dotykał tych problemów równie mocno, jak mnie dotknęła pierwsza lektura Masłowskiej.
Faktycznie, 26-letni reżyser zderza tekst Doroty Masłowskiej z własnym pokoleniem – tym zanurzonym w popkulturze i przebodźcowujących mediach, przytłoczonym chaosem informacyjnym i brakiem narracji pokoleniowej. Przedstawicielką tego pokolenia jest, zagubiona i przeżywająca różne rozterki, Mała Metalowa Dziewczynka (świetna Natalia Stachyra).

Ale rzecz dotyczy wszystkich pokoleń przedstawionych w spektaklu. Szczególną uwagę zwróciłem na język Matki (Halina – Agnieszka Suchora): stosowane przez nią podwójne zaprzeczenie odebrałem jako wyraz wielkiego stresu, który towarzyszy jej każdego dnia. Dostosowuje się do niej Sąsiadka (Bożena – Joanna Jeżewska). Nawet wówczas, gdy obie milczą, rozśmieszają publiczność. Osowiała Staruszka (rewelacyjna Elżbieta Kępińska) żyje we własnym świecie wspomnień (vide: pamięć o dniu wybuchu wojny), mówi po cichu, ale w pewnym momencie wstaje z wózka inwalidzkiego i… tańczy, wywołując zachwyt publiczności. Nic dziwnego, że przypomniałem sobie, jak tę rolę w spektaklu TR Warszawa odgrywała, mająca wówczas 101 lat (sic!), Danuta Szaflarska. Podziwiałem również szybkie przeistaczanie się Moniki Kwiatkowskiej i Sebastiana Świerszcza, którzy grali po kilka ról. Jednym zdaniem, aktorstwo jest mocną stroną spektaklu Między nami dobrze jest.

Sam spektakl, szesnaście lat po prapremierze, wciąż pozostaje celnym, ironicznym i gorzkim komentarzem do polskiej rzeczywistości – może nawet bardziej aktualnym dziś, niż kiedykolwiek wcześniej.
