Od czasu do czasu na jednym z portali społecznościowych pojawiają się wiersze z cyklu Oczami Ravena. Ich autorem jest Zbigniew Tokarski, który mówi:
– „Raven”, jako kruk, symbolizuje pewien dystans do opisywanych sytuacji w wierszach. Zresztą, nie będę ukrywał, że lubię kruki.
Często zastanawiałem się, czy rzeczywiście autor tych wierszy ma dystans do opisywanych sytuacji, czy jednak opiera się na jakichś niezbyt udanych przeżyciach. Z większości tamtych wierszy przebija bowiem smutek.
I oto w niszowym, ale – jak podaje autor – inteligentnym systemie wydawniczym Ridero została wydana książka Ruda…, która jest piątym tomikiem poezji Zbigniewa Tokarskiego. Uprzednio autor opublikował: Oczami Ravena, Ja, parasol i dziewczyna, Dla miłości oraz W chaosie.
Sam Zbigniew Tokarski mawia o sobie:
– Urodziłem się na Powiślu w Warszawie. Przez dwadzieścia sześć lat mieszkałem na Żoliborzu. Serce – nie sługa, zakochałem się i po ślubie zamieszkałem razem z żoną na Bródnie. Tu mieszkaliśmy przez dwadzieścia trzy lata. Teraz żyjemy za miastem, w bajkowej scenerii: łąka, woda, las i „alergia”. Moje pasje – to fotografia, poezja, muzyka i dusza kobiety. Już niedługo zacznę najdłuższe wakacje życia. Dużo czasu i nowe obowiązki — wnuczka. Dopóki zdrowie pozwoli, będę pisał, fotografował, cieszył się ludźmi.
Jak się okazuje, to nie wszystkie umiejętności Zbigniewa Tokarskiego: publikacja jest wzbogacona o bardzo interesujące grafiki jego autorstwa!
Wróćmy do treści wierszy… Czy chodzi w nich tylko o duszę kobiety? Autor jest facetem i – próbując zajrzeć do kobiecej głębi – reprezentuje męski punkt widzenia. Nie, nie jest to maskulinizm! Chodzi o to, że podmiotem lirycznym wierszy jest mężczyzna, zaś adresatką czy osobą opisywaną bywają kobiety (Kochanko, kobieto, dziewczyno…, W oczach faceta…, Kobieta…). Nie zawsze są one postaciami realnymi, często pozostają w sferze marzeń (Miraż…, Tęsknota…, Wymyślona…, Mój sen…, Nie ma…, Klatka…, O oddechu…, Portret, Poczekaj…, Marzenia i myśli, Poznaj…).
Często są to marzenia bolesne:
– Muszę odejść, pogodzić się,/ że świat jest zimny!/ Z lodu nie ułożę słowa „miłość”… (Obsesja…).
– Ból wrósł we mnie, mocno, na trwałe./ „Odrzuć go, nie myśl!” – krzyczy rozsądek (Ból…).
– Przeżyłem życie, marząc,/ na tę kobietę ciągle czekając… (Życie…).
Może warto w takich sytuacjach sięgnąć po czary?
– To moja miłość czarem zaklęta… (…) Czar działa…/ odejdź, demonie, by cię nie widziała./ Niech myśli, że sama wybrała (Czarownik…).
Czasem jednak sny spełniają się:
– Nie wierzysz, że cię wyśniłem… (…), a wiem, że w moje ramiona/ wpadłaś przez strugi deszczu! (Marzenie).
– Jej zachwyt, upewniam ją tak/ subtelnie, delikatnie, a ona patrząc,/ widzi swoje odbicie w moich oczach (Tylko róża…).
Co zrobić, gdy przytrafia się nam Ślepa miłość?
– Rozdarty, wściekły, w dzikim szale – nie zawołam do ciebie/ (…) Pójdziesz z każdym – tak mnie na złość…/ (…) wrócisz nocą (…)/ położysz się przy mnie, uśniesz ufna/ ja wiem – ty też kochasz mnie…
Jest znacznie gorzej, gdy budzę się sam o brzasku… (Moje łzy). // W dzień jestem uczuć żałosnym żebrakiem (O niej…).
Męski podmiot liryczny sugeruje, że warto sięgać również po krótkie spotkania:
– Jest tylko tu i teraz. Czas, przestrzeń nie istnieje (Dla chwili…).
– I nie żałuj – serce moje miałeś chwilę… (Pierwsza…).
Po tych spotkaniach – niezależnie od tego, czy będą one krótkie, czy dłuższe – pozostają Wspomnienia:
– Ten czas żyje we mnie, uśmiecham się – / może w jej pamięci też na zawsze będę…
W owych wspomnieniach pojawia się między innymi kolor oczu czy włosów. Każdy z nas może pamiętać inny, jednak pierwszeństwo ma autor:
– Chwytam z widnokręgu rude włosy, falami/ układam wyobraźnią i patrzę w zielone oczy (Ruda).
– Dla migdałowych oczu twoich/ cofnę czas! Podpalę świat (Migdałowe oczy).
– Zgubią cię zielone oczy, wyprowadzą w ciemny las (Nic do ciebie nie mam…).
Autor zastanawia się również, Czym jest pamięć:
– Impulsem w nietrwałej komórce./ Ciągiem znaków na papierze./ Głosem zapisanym./ Nagranym wspomnieniem./ Minionymi zachodami słońca./ Świtem, nocą, brzaskiem./ Tak bez końca…
Wyżej wspomniałem, że podmiotem lirycznym w wierszach Zbigniewa Tokarskiego jest mężczyzna. Jednak jeden utwór zawiera fascynujące wrażenia kobiety – w dodatku dotyczą one sceny erotycznej:
– Rozrywasz mi ciało, miażdżysz; umieram,/ a jeszcze mi mało! Gorąca w uścisku,/ w dotyku bezwolna – poddana, nie wolna… (Kochanek…).
Pięknym podsumowaniem tomiku jest – nie wiem, dlaczego zamieszczony w jego środku – wiersz Na zawsze:
– Odcisnęłaś w mojej duszy swoje oczy/ pocałunki, oddech, zapach włosów/ i ból wspomnień. (…) Zatrzymany czas (…) Tak naprawdę to nieważne – najważniejsza jesteś ty…
Właściwie tomik Ruda… zawiera również drugie podsumowanie. O dziwo, jest to opowiadanie napisane prozą! Nie będę jednak go streszczać, bowiem zawarto w nim mnóstwo emocji, zaś zakończenie jest zupełnie… nieoczywiste.