Znam rodziny, w których ludzie… warczą na siebie. Tak: warczą – zamiast rozmawiać! Świetnie ujął to Eugène Ionesco w swoim dziele Szaleństwo we dwoje (oryg. “Délire à deux”). Stworzył w nim wnikliwe studium ludzkiej natury, osadzone w świecie pełnym absurdu i chaosu. Sztuka przedstawia historię pary kochanków, którzy po siedemnastu latach wspólnego życia nieustannie kłócą się o najdrobniejsze sprawy, jak choćby to, czy żółw i ślimak należą do tego samego gatunku. Tymczasem za oknem ich mieszkania toczy się wojna, której przyczyny pozostają nieznane, a ich pokój staje się polem walki.
Nie inaczej jest w inscenizacji prezentowanej przez Teatr Druga Strefa w Warszawie. Kochankowie stwierdzają, że co jakiś czas na klatce schodowej pojawiają się uzbrojeni ludzie, którzy wyprowadzają sąsiadów. Postanawiają więc zabarykadować drzwi do mieszkania. Czy to pomoże? Nie wiadomo. Raczej nie, ale ludzkie działania w czasie wojny często przyjmują irracjonalny, wręcz absurdalny, charakter. Spektakl ukazuje paradoksy ludzkiej natury, gdzie brutalność fizyczna rywalizuje z gwałtownością języka. Co chwila naszym bohaterom przychodzą do głów różne niedorzeczne pomysły, co staje się kolejnym pretekstem do kłótni. W ten sposób codzienność staje się groteską, a rutynowe działania nabierają dziwacznego znaczenia. W sercu tej opowieści kryje się jednak miłość – trudna, szorstka, lecz prawdziwa i potrafiąca przetrwać największe burze. To właśnie miłość staje się siłą napędową, mimo otaczającej grozy.
Sztuka Szaleństwo we dwoje miała swoją światową prapremierę w 1962 roku na scenie Studia des Champs-Élysées w Paryżu. Polska prapremiera miała miejsce 3 czerwca 1965 roku w krakowskim Starym Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej. Ciekawostką jest to, że spektakl, w reżyserii Zygmunt Hübnera, nosił tytuł “Lokatorzy” i był inscenizacją “Nowego lokatora” i “Szaleństwa we dwoje”. Samo Szaleństwo we dwoje zostało zaprezentowane 19 lutego 1966 roku w łódzkim Teatrze Nowym. Od tamtej pory spektakl był prezentowany jeszcze w dziewięciu teatrach stacjonarnych oraz w Teatrze Telewizji. W większości tych inscenizacji – obok dwojga głównych postaci – pojawiały się inne osoby.
W spektaklu Teatru Druga Strefa, wyreżyserowanym przez Sylwestra Biragę, są tylko Ona i On, zaś wspomniani uzbrojeni ludzie [nie wiadomo, czy są to żołnierze – przyp. RS] pojawiają się w ich słowach. Na ogół w swoich recenzjach nie skupiam się na drodze artystycznej aktorów, jednak w tym przypadku jest to bardzo istotne. Bowiem obydwoje aktorzy pochodzą zza naszej wschodniej granicy. Walentyna Sizonenko jest aktorką pochodzenia rosyjsko-ukraińskiego. Studiowała pod okiem Nikołaja Kolady, współpracowała z wieloma teatrami w Rosji, a w 2019 została stypendystką programu NCK Gaude Polonia, gdzie jej tutorem był Andrzej Seweryn. Za protesty po wybuchu wojny na Ukrainie została aresztowana i wkrótce wyjechała z Rosji.
Z kolei Vova Makovskyi pochodzi z Ukrainy. Jest aktorem, tancerzem i muzykiem. W jego biogramie można wyczytać, iż jego mocną stroną są języki ukraiński i rosyjski. Od siebie dodam, że po polsku również mówi bez jakiegokolwiek obcego akcentu. Może jest to jeden z efektów ukończenia Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie? Tak czy inaczej, trudno nie skojarzyć ich życiorysów z postaciami, które przedstawiają, oraz z obecną sytuacją za wschodnią granicą Polski.
Warto zwrócić również uwagę na skromną scenografię spektaklu. Nasi bohaterowie mają jedynie… walizki. Owszem, co jakiś czas wyjmują z nich różne rekwizyty, jednak to właśnie walizki są najważniejszymi rekwizytami. Pamiętam z dzieciństwa, że lekko zakrzywiony patyk służył nam do rozmaitych zabaw, ale nie wpadłbym na pomysł, aby w taki sposób „zagospodarować” scenografię spektaklu. Chyba reżyser, a zarazem autor scenografii, Sylwester Biraga, widział w tym głębszy cel. Czyż bowiem walizki nie są symbolem podróży? Ba, w wielu miejscach ogarniętych wojnami, są symbolem gotowości do ewakuacji, która może nastąpić w każdej chwili. Zatem są symbolem… niepewności losu wielu ludzi. W ten sposób przedmioty, które w normalnych warunkach oznaczają luksus podróżowania, w warunkach wojny stają się miejscem gromadzenia pozostałości dobytku. Jest w tym swoista manifestacja absurdu, pokazująca, jak w ekstremalnych warunkach wojna i chaos mogą wypaczyć ludzkie zachowania i relacje.
Szaleństwo we dwoje – to opowieść, która zwiększa świadomość o wpływie wojny na psychikę i relacje międzyludzkie, tworząc niezwykły, choć tragiczny, obraz rzeczywistości. Jest to wyjątkowa historia, która porusza i skłania do refleksji nad kondycją ludzkiej natury.
Nawiasem, spór o to, czy żółw i ślimak należą do tego samego gatunku, skłonił mnie do małej kwerendy. Jaki był jej rezultat? Nie zdradzę tego.