Dwadzieścia plus dwa

R

Z dwuletnim poślizgiem mogli świętować swoje dwudziestolecie. Koncert GREGORIAN opisuje Roman Soroczyński.

W 2020 roku minęło dwadzieścia lat od chwili, kiedy zespół GREGORIAN pojawił się na scenie. Niestety, z oczywistych względów, planowana na tamten rok wielka, jubileuszowa trasa koncertowa została odwołana. Dopiero w styczniu 2022 roku grupa mogła rozpocząć 20TH ANNIVERSARY TOUR, obejmujący kilka krajów europejskich, a wśród nich Polskę. W naszym kraju niemiecki chór – pilotowany przez firmę High Note Events, działającą pod marką MAKROCONCERT – odwiedził cztery miasta: Kraków, Zabrze, Warszawę i Gdańsk. 29 stycznia rola gospodarza warszawskiego koncertu przypadła Centralnemu Ośrodkowi Sportu TORWAR.

fot. Roman Soroczyński
GREGORIAN – z instrumentami

Warszawski koncert stał się okazją do posłuchania utworów ilustrujących 20-letni dorobek GREGORIAN oraz tych, które znalazły się na najnowszej płycie Pure Chants. Jak zwykle, wszystkie kompozycje były utrzymane w stylu średniowiecznego śpiewu liturgicznego, wywodzącego się z Kościoła rzymskokatolickiego. Warto nadmienić, że zespół stosuje w swoich utworach wyłącznie siedem tonów. Wielu wykonawców miałoby w tym przypadku problemy z doborem repertuaru, jednak GREGORIAN potrafią przekładać na ten rodzaj śpiewu utwory różnych, bardzo różniących się wykonawców. Niektórzy znawcy twierdzą wręcz, że ich muzyka stanowi odrębny gatunek muzyczny. Zespół nieustannie poszukuje nowych rozwiązań. Na przykład – zgodnie z mottem „siła tkwi w spokoju” – połowa utworów na Pure Chants została nagrana bez użycia instrumentów, dzięki czemu słuchacze mają możliwość poznania piękna ludzkiego głosu. Tym bardziej, że zespołowi towarzyszyło dwoje, znanych już z poprzednich występów, wokalistów: znakomita Amelia Brightman oraz Narcis Ianau, którego kontratenor wywołuje dreszcze u większości słuchających go osób.

Amelia Brightman – na scenie
Narcis Ianau – z kontratenorem

Bardzo interesująco brzmiała gregoriańska interpretacja hitów ostatnich dekad. Wśród nich znalazły się między innymi: Voyage Voyage (Desireless), Amerika (Rammstein), With Or Without You (U2), Sound of Silence (Simon & Garfunkel) czy porywająca do tańca Viva La Vida (Coldplay). Zostały one wzbogacone o typową dla zespołu choreografię. Publiczności bardzo podobało się, kiedy artyści przebrani za mnichów tańczyli w trakcie śpiewania niektórych utworów, obracając – niczym podczas zabaw dziecięcych czy ludowych – podniosłą atmosferę gregoriańskich śpiewów w żart. Jak się okazuje, XIX-wieczną Ode To Joy Ludwiga Van Beethovena, znaną pod nazwą Oda do radości, naprawdę można wykonywać w sposób bardzo radosny!

Zabawa – na całego

Równie duże poruszenie wywołały efekty związane z użyciem ognia, świateł i pirotechniki, a wśród nich podświetlane parasolki, ledowe krążki, kolorowe lasery czy iskry puszczane ze szlifierek kątowych.

Podświetlane parasolki – GREGORIAN
Tajemnicza skrzypaczka – i iskry ze szlifierek

Trzeba wspomnieć, że znakomicie spisywali się towarzyszący chórowi instrumentaliści. I tu mam pewną refleksję, która – niestety – towarzyszy mi podczas niektórych koncertów. Otóż, czasem mam wrażenie, że nie docenia się ich roli. Owszem: grają solówki, po których otrzymują brawa od publiczności; na ogół są przedstawiani w trakcie koncertów. Ale spróbuj, człowieku, znaleźć ich nazwiska w mediach! Nawet na stronie internetowej zespołu ich nie ma. Rozumiem, że często są to tak zwani muzycy sesyjni, ale czy to znaczy, że nie należy poznawać ich nazwisk? A właśnie doskonałe połączenie muzyki z pięknymi głosami powodowało niesamowite wrażenie, któremu publiczność często dawała wyraz!

Uczta – GREGORIAN

We wkładce do płyty Pure Chants zamieszczono informację o następnych koncertach GREGORIAN, organizowanych… w 2023 roku. Wynika z niej, że – przynajmniej w pierwszej części roku – nie przyjadą do Polski. A szkoda! Mam jednak nadzieję, że firma High Note Events, działająca pod marką MAKROCONCERT, ma tak dużą siłę przekonywania, iż zespół wygospodaruje czas na ponowne odwiedzenie naszego kraju. Tym bardziej, że ma on tutaj licznych fanów, którzy – jak piszący te słowa – chętnie wybiorą się na ich następne występy.

Konfetti – na zakończenie koncertu

    Leave a comment
    Your email address will not be published. Required fields are marked *