Muzyczna „siedmiornica”

R

Siedmiu znakomitych instrumentalistów, a na czele muzyk z gitarą akustyczną. Koncert DMB relacjonuje Roman Soroczyński.

Dave Matthews Band jest uważany za jeden z najlepszych koncertowych zespołów na świecie. 12 kwietnia 2024 roku, podczas trwającego 160 minut występu na warszawskim Torwarze, potwierdził, że na to miano w pełni zasługuje. Koncert przeniósł fanów w niezwykłe rejony muzyki. Wielogatunkowe połączenie dźwięków stworzyło zaskakująco zróżnicowaną paletę brzmień. COS Torwar wypełnił się najpiękniejszymi improwizacjami, na które fani czekali pięć lat.

Bowiem Dave Matthews Band jest zespołem, który niemal bez przerwy koncertuje w Stanach Zjednoczonych i tylko od czasu do czasu zapuszcza się na inny kontynent. Ich ostatnia europejska trasa odbyła się w 2019 roku. Odwiedzili wtedy także Polskę, występując na Torwarze. Zatem po pięciu latach powrócili w to samo miejsce. Warto w tym miejscu nadmienić, że był to już trzeci w historii koncert zespołu zorganizowany przez agencję Prestige MJM.

Część widowni podczas koncertu DMB - fot. Jakub Janecki
Część widowni podczas koncertu DMB – fot. Jakub Janecki

Fani byli pewni, że to już najwyższy czas na ponowne spotkanie z bandem. Według informacji od Organizatora, niektórzy stawili się przed gmachem COS Torwar już o… 8:20, zaś około 14:00 stała tam już całkiem pokaźnych rozmiarów międzynarodowa ekipa ze Stanów Zjednoczonych, Niemiec i Polski. Każdy z nich spodziewał się usłyszeć swoje ukochane utwory.

Dave Matthews zapowiada - fot. Jakub Janecki
Dave Matthews zapowiada – fot. Jakub Janecki

Cała produkcja koncertu Dave Matthews Band została przywieziona przez Amerykanów. Sprzęt mieści się w pięciu ciężarówkach, a zespół i jego ekipa przemieszcza się dwoma tourbusami. Tuż przy scenie przygotowanych zostało… trzydzieści gitar. Ale nie tylko gitary odgrywały główną rolę. Warszawski występ pełen był dynamicznych solówek, długich i złożonych improwizacji, które pozwalały każdemu muzykowi zaprezentować swoje umiejętności. Gitary (Tim Reynolds i Stefan Lessard), saksofon (Jeff Coffin), trąbki (potężnie zbudowany, ale zręcznie zmieniający instrumenty, Rashawn Ross) czy instrumenty klawiszowe (Arthur „Buddy” Strong) wędrowały od delikatnych, pełnych uczucia dźwięków, po energetyczne brzmienia. Wspaniale współpracował z nimi na perkusji Carter Beauford. Natomiast lider zespołu, Dave Matthews, udowodnił, że gitara akustyczna doskonale współgra ze wszystkimi instrumentami – zarówno tradycyjnymi, jak i bardziej nowoczesnymi. Właśnie współpraca i wirtuozeria instrumentalistów jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych elementów koncertów grupy.

Rashawn Ross i Jeff Coffin - insrumenty dęte/ fot. Jakub Janecki
Rashawn Ross i Jeff Coffin – insrumenty dęte/ fot. Jakub Janecki

Nic dziwnego zatem, że znany dziennikarz muzyczny, Roman Rogowiecki, powiedział po koncercie:

Uwielbiam te spotkania z tą „siedmiornicą”, bo to jest taki potwór muzyczny, który ma siedem macek. Te macki nas spowijają na ponad dwie i pół godziny, po czym lądujemy na planecie „Muzyka Totalna”. To są niesamowici faceci i czasem, jak słyszę ich solówki, to sobie myślę: nie, to jest niemożliwe, jak wy to robicie! Oni cieszą się tą swoją muzyką – to słychać i widać. Nie ma drugiego takiego zespołu. To jest najbardziej jazzowy band rockowy, albo odwrotnie! Minus: nie zagrali żadnego coveru, a grają je fantastycznie! Trochę brakuje mi skrzypka.

Niezależnie od tego – tak, jak podczas całej trasy koncertowej, która rozpoczęła się 2 kwietnia w Amsterdamie – muzycy promowali swój najnowszy album, Walk Arround the Moon. W Warszawie tę płytę reprezentowały: Monsters, Madman’s Eyes i Looking for a Vein. Usłyszeliśmy również m.in. So Much To Say, Too Much, You Never Know, a na zakończenie wielominutowe i kultowe już Crush Into Me.

Stefan Lessard - gitara basowa/ fot. Jakub Janecki
Stefan Lessard – gitara basowa/ fot. Jakub Janecki

Fani czekali jednak na najbardziej klasyczne kawałki. Nie pojawiły się ani Ants Marching, Satellite czy What Would You Say, które znajdują się na płycie Under the Table and Dreaming, w całości dedykowanej  siostrze Dave’a Matthewsa, Anne, zamordowanej w 1994 roku. Niemniej lider zespołu wspomniał o swojej siostrze.

Niemal podczas każdej przerwy między utworami z widowni wykrzykiwano tytuły proponowanych utworów. Sądzę jednak, że  setlista była przygotowana wcześniej i między innymi stąd wynika znakomita współpraca instrumentalistów.

Carter Beauford - perkusja/ fot. Jakub Janecki
Carter Beauford – perkusja/ fot. Jakub Janecki

Muzyka zespołu Dave Matthews Band jest wyjątkowa i trudno ją jednoznacznie sklasyfikować. To połączenie wielu różnych gatunków muzycznych: rocka, jazzu, funk, soulu, bluegrassu i folku, które tworzą zaskakująco zróżnicowaną paletę dźwiękową.

Dave Matthews z gitarą - fot. Jakub Janecki
Dave Matthews z gitarą – fot. Jakub Janecki

Zespół jest jednym z najpopularniejszych koncertowych grup w Stanach Zjednoczonych – szacuje się, że sprzedał łącznie ponad dwadzieścia pięć milionów biletów na swoje występy. Czy można zatem dziwić się, że po koncercie ustawiała się kolejka chętnych do zakupu kolejnych płyt oraz gadżetów w okolicznościowym stoisku?


    Leave a comment
    Your email address will not be published. Required fields are marked *