Obozowe tajemnice

R

Wiemy, czym były obozy koncentracyjne. Roman Soroczyński prezentuje książki mówiące o mniej znanych aspektach ich życia.

Wydawałoby się, że historia niemieckich obozów koncentracyjnych jest dosyć dobrze znana. Być może tak jest w środowiskach naukowych, które zajmują się tą problematyką od dawna. Jednak my, zwykli ludzie, nie zawsze mamy świadomość wszystkiego, co tam się działo. Dlatego warto zajrzeć do książek, których autorzy odkrywają nieco mniej znane aspekty obozowego życia.

Pierwszą z tych książek są Krwawe dożynki 1943 autorstwa Mariusza Nowika. W polskiej tradycji dożynki są na ogół organizowane po zakończeniu żniw – w drugiej połowie sierpnia lub we wrześniu. Czy zatem są one możliwe na początku listopada? Niestety, osiemdziesiąt lat temu – 3 i 4 listopada 1943 roku – dożynki zostały przeprowadzone. Dlaczego „niestety”? Były to bowiem… krwawe dożynki: podczas jednorazowej akcji likwidacyjnej, zaplanowanej w najdrobniejszych szczegółach największej masowej egzekucji w historii niemieckich obozów koncentracyjnych, zamordowano ponad 42 tysiące osób. Na ironię zakrawa fakt, że w niemieckich dokumentach opisano tę akcję właśnie pod kryptonimem „Dożynki” (Aktion Erntefest). Był to ostatni etap akcji „Reinhardt”, w czasie której zginęło ok. 1,85 mln Żydów.

Szpalery nagich więźniów: mężczyzn, kobiet i dzieci. Prowadzonych całymi rodzinami na rozstrzelanie. Zmuszanych do układania się w dołach śmierci – jeden przy drugim, ciasno, na stygnących martwych ciałach. Każdy miał zginąć. Po kolei. Jedna kula – jedno życie. Egzekucjom towarzyszyła głośna, wesoła muzyka, którą zbrodniarze zagłuszali strzały. Ciała ofiar spalono dopiero kilka dni po zakończeniu akcji. Do wykonania tego zadania zmuszono pozostawionych przy życiu więźniów, których później też zgładzono.

Rekonstrukcji tych nadal mało znanych wydarzeń podjął się właśnie  Mariusz Nowik. Robi to w sposób godny rasowego reportażysty historycznego: z dużą precyzją i pieczołowitością zebrał archiwalne zapiski, wspomnienia oraz sądowe stenogramy, a jednocześnie sfabularyzował myśli poszczególnych bohaterów, łącząc jednostkowe przeżycia z szerszym kontekstem. W ten sposób, zamiast suchej relacji, powstała wiarygodna opowieść o relacjach międzyludzkich. Poznajemy wstrząsającą historię dwóch kobiet, Ludwiki Fiszer i Estery Rubinsztejn, które przeżyły zagładę i o własnych siłach wyszły z masowych grobów. Poznajemy osoby, które później udzielały im pomocy.

Krwawe dożynki - okładka książki/ fot. Roman Soroczyński
Krwawe dożynki – okładka książki/ fot. Roman Soroczyński

Mariusz Nowik jest z wykształcenia historykiem. Na co dzień dziennikarz – ostatnio związany z portalem TVN24.pl, gdzie pełnił funkcję wydawcy strony głównej. Wcześniej pracował m.in. w „Dzienniku Gazecie Prawnej” i tygodniku „Przekrój”, gdzie kierował działem Kraj i Świat. W magazynie „Newsweek Historia” prowadzi autorski dział z recenzjami książek historycznych. Jako dziennikarz newsowy zajmował się tematami miejskimi, społecznymi i politycznymi. Jest wielbicielem dobrych reportaży, a w wolnych chwilach pisarzem, spod którego pióra wyszły publikacje o II wojnie światowej. Jedną z nich była książka Palmiry. Zabić wszystkich Polaków, którą prezentowaliśmy na naszej stronie (zob. https://heroldtargowka.pl/palmiry-i-inne-miejsca/). Z zamiłowania jest zbieraczem starego złomu, amatorem ruin i ruder oraz kolekcjonerem szpargałów, bibelotów i woluminów.

Finał akcji „Dożynki” trwał „tylko” dwa dni, ale łatwo domyślić się, że wymagała ona dłuższych przygotowań. Jeden z byłych więźniów zeznawał:

Dwa tygodnie przed likwidacją na VI polu zostały wykopane rowy strzeleckie. Na dzień przed egzekucją na piątym polu Niemcy zainstalowali głośniki i traktory o nadzwyczajnym hałasie…

Autor zastosował jeszcze jeden manewr: opisuje wydarzenia z różnych perspektyw czasowych i osobowych. Jesteśmy zatem w pobliżu miejsc egzekucji dzień przed lub tydzień po wydarzeniach. Patrzymy na te miejsca i wydarzenia z perspektywy kilkunastu osób. Te przeskoki oraz znakomity kunszt pisarski autora powodują, że książkę Krwawe dożynki 1943 – mimo opisanego w niej okrucieństwa – czyta się płynnie i szybko.

Mariusz Nowik, Krwawe dożynki 1943

Redaktor prowadzący: Michał Nalewski

Redakcja: Joanna Serocka

Korekta: Katarzyna Kusojć, Małgorzata Denys

Projekt okładki: Paweł Panczakiewicz

Łamanie: Ewa Wójcik

Wydawca: Prószyński Media Sp. z o.o., Warszawa 2023

ISBN: 978-83-8352-056-8

Równie mało znanym wydarzeniem obozowym był bunt żydowskiego Sonderkommando w Auschwitz. Do tej pory powstały liczne, gruntowne opracowania poświęcone powstaniom w Treblince (2 sierpnia 943 roku) i Sobiborze (14 października 1943 roku). Ale powstanie w Auschwitz? To była ostatnia rzecz, jakiej mogli się spodziewać esesmani. Sądzili, że mają przed sobą nie ludzi, ale podludzi – bezwartościowe istoty, pozbawione uczuć i woli, które bez sprzeciwu wykonają każdy rozkaz. Tak jak trudno sobie wyobrazić, że wytresowany pies nagle rzuci się na swego pana, tak trudno było dopuścić myśl, że więźniowie się zbuntują. W końcu spełniali straszną, odrażającą „pracę” już od miesięcy, a nawet lat. „Pracowali” w miejscu, w którym ich bracia znajdowali śmierć. Czasem okłamywali ofiary, kiedy te pytały, co stanie się z nimi za kilka minut, albo udawali, że nie słyszą ich pytań. Widzieli nagie kobiety i mężczyzn, wlekli ich zwłoki, wyrywali im złote zęby, zwłokom kobiet obcinali włosy, palili ciała i mielili ich kości. I tacy mieliby podnieść rękę na przedstawicieli rasy panów? Nigdy!

Lecz właśnie to stało się w dzień szabatu, pierwszego miesiąca żydowskiego kalendarza, tiszri. 7 października 1944 roku wybuchło powstanie. Jedyne, do jakiego doszło w obozie zagłady Auschwitz-Birkenau, największej i najpotworniejszej fabryce śmierci w historii ludzkości. Ta niezwykła historia została przedstawiona w książce Powstanie w Auschwitz. Bunt żydowskiego Sonderkommando, której autorami są Gideon Greif i Itamar Levin.

Powstanie w Auschwitz - okładka książki/ fot. Roman Soroczyński
Powstanie w Auschwitz – okładka książki/ fot. Roman Soroczyński

Gideon Greif jest izraelskim historykiem specjalizującym się w historii Holokaustu. Studiował na Uniwersytecie w Tel Awiwie oraz Uniwersytecie Wiedeńskim. W centrum jego zainteresowań znajduje się obóz Auschwitz oraz Sonderkommando, któremu – oprócz opisywanej w niniejszym artykule publikacji – poświęcił książkę Płakaliśmy bez łez. Zainspirowała ona węgierskiego reżysera László Nemesa do zrealizowania filmu „Syn Szawła” (nagrodzonego w 2016 roku Oscarem). My też prezentowaliśmy tę książkę (zob. https://heroldtargowka.pl/akcja-zonkil/).

Itamar Levin jest izraelskim dziennikarzem i badaczem Holokaustu.

Autorzy opisują, jak funkcjonowało Sonderkommando w Auschwitz-Birkenau oraz przedstawiają międzynarodowy ruch oporu w obozie i jego stosunek do żydowskich współwięźniów. Jak się okazuje, niektórzy zachowali swój antysemityzm nawet po drugiej stronie drutów. Ale też Żydzi stali na czele różnych grup działających w podziemiu i tworzyli odrębny ruch oporu. Autorzy skrupulatnie, na podstawie dostępnych materiałów, zaprezentowali tę działalność. Do obozu docierały rozmaite, często podnoszące ducha, wiadomości ze świata i z frontu. Podobnie rzecz się miała w drugą stronę: przekazywano na zewnątrz wiele informacji o życiu w obozie i o jego oprawcach.

… zachowało się więcej niż 2000 tajnych wiadomości z Auschwitz, z czego 350 przekazała poza obóz Grupa Bojowa Oświęcim.

Wprawdzie, w przeciwieństwie do Treblinki i Sobiboru, w Auschwitz-Birkenau nie doszło do powszechnego powstania, ale autorzy ujawniają, że takowe plany istniały. Pierwsze myśli o nim zrodziły się już w końcówce 1942 roku. Więźniowie próbowali zdobywać, a nawet produkować, broń. Z kolei Niemcy podejmowali rozmaite próby oszukiwania świata na temat prawdziwej sytuacji w obozie. Przykładem byli więźniowie przywiezieni ze „wzorcowego” getta z Theresienstadt (Terezin) koło Pragi do części obozu, którą nazwano obozem familijnym/rodzinnym. „Cierpliwości” wystarczyło im na pół roku. Nic dziwnego zatem, że członkowie Sonderkommando podjęli przygotowania do powstania. Jak napisałem wyżej, wybuchło ono 7 października 1944 roku.

Od momentu, kiedy powstańcy cisnęli pierwszy kamień w funkcjonariuszy SS do chwili spalenia ostatnich zwłok powstańców upłynęło zaledwie dwanaście godzin – dwanaście godzin w dwunastu latach straszliwego panowania nacjonalistów. W trakcie tych dwunastu godzin straciło życie trzech esesmanów i 452 powstańców – 455 ludzi z 60 milionów ofiar drugiej wojny światowej.

Autorzy rekonstruują przebieg walk oraz wydarzenia, które nastąpiły po zduszeniu zbrojnego oporu. Analizują dokumenty, zapoznają się z zeznaniami i wspomnieniami więźniów. Hitlerowcom nie wystarczyło wymordowanie członków Sonderkommando. Prowadzili śledztwo, które miało wyjaśnić, skąd mieli oni broń i materiały wybuchowe. Autorzy podkreślają jeden bardzo ważny aspekt powstania: powstańcy przełamali powszechną wówczas atmosferę rezygnacji. Choćby z tego względu warto przeczytać tę skrupulatnie sporządzoną relację.

Gideon Greif i Itamar Levin, Powstanie w Auschwitz. Bunt żydowskiego Sonderkommando

Przekład: Urszula Poprawska

Redaktor prowadzący: Adrian Markowski

Redakcja: Renata Bubrowiecka

Korekta: Małgorzata Denys

Projekt okładki: monikaimarcin.com

Ilustracja na okładce: Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau

Łamanie: Ewa Wójcik

Wydawca: Prószyński Media Sp. z o.o., Warszawa 2023

ISBN: 978-83-8352-062-9

 

Wprawdzie szpitale formalnie nie były obozami koncentracyjnymi, ale – w przypadku osób chorych psychicznie – były to ośrodki zamknięte. Dlatego warto zastanowić się, jak hitlerowcy traktowali pacjentów. Tym tematem zajęła się Kalina Błażejowska – autorka książki Bezduszni. Zapomniana zagłada chorych. Od archiwistki, z którą rozmawiała na początku pracy nad książką, usłyszała:

To chyba najbardziej stabuizowana grupa ofiar II wojny.

I rzeczywiście: o polskich ofiarach nazistowskiego programu „eutanazji” wiadomo niewiele. A to, co udało się ustalić, nie dotarło do powszechnej świadomości. Tymczasem…

Na całym przedwojennym terytorium Rzeczpospolitej od 1939 do 1945 roku zginęło co najmniej dwadzieścia tysięcy pacjentów szpitali psychiatrycznych i pensjonariuszy domów opieki. To bardzo ostrożne szacunki. Nie da się ustalić historii wszystkich – w tym prywatnych i kościelnych – placówek ani policzyć każdej ofiary. Brakuje dokumentów: sprawcy zadbali o to, żeby zatrzeć ślady swoich zbrodni.

Jeszcze przed atakiem na Polskę Hitler dał sygnał do rozpoczęcia tajnego programu „uwalniania od cierpienia” rzekomo „dziedzicznie obciążonych” dzieci. Na początku 1940 roku przystąpiono do akcji „T4” – „likwidacji życia niewartego życia”. Wyselekcjonowani pacjenci niemieckich szpitali psychiatrycznych i domów opieki byli duszeni tlenkiem węgla, a następnie kremowani w piwnicach sześciu „ośrodków zabijania”. Według ostatnich szacunków w Niemczech i Austrii zamordowano w ten sposób 216 400 osób. Do tego należy doliczyć 80 000 na terytoriach okupowanych. To podstawowe fakty na temat programu nazistowskiej „eutanazji”. Niewielu wie, że jej pierwszymi ofiarami byli Polacy: po raz pierwszy komory gazowej Niemcy użyli do zgładzenia pacjentów szpitala psychiatrycznego w Owińskach.

Bezduszni - okładka książki/ fot. Roman Soroczyński
Bezduszni – okładka książki/ fot. Roman Soroczyński

Kalina Błażejowska jest absolwentką filmoznawstwa i dziennikarstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Reporterka i publicystka. Była redaktorką „Tygodnika Powszechnego”, z którym wciąż współpracuje. W 2014 roku zdobyła Nagrodę „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej dla młodych dziennikarzy, w 2015 została wyróżniona tytułem Dziennikarza Roku Małopolski. Nominowana m. in. do Nagrody im. Barbary Łopieńskiej za najlepszy wywiad prasowy, Nagrody MediaTory oraz Nagrody Dziennikarzy Małopolski. W 2014 roku wydała książkę Uparte serce. Biografia Poświatowskiej, która znalazła się w finale Nagrody Literackiej Gryfia, otrzymała też tytuł Książki Wiosny Poznańskiego Przeglądu Nowości Wydawniczych i Krakowskiej Książki Miesiąca.

Na przykładzie trzech miejsc – dziecięcej kliniki psychiatrycznej w Lublińcu, szpitala psychiatrycznego w Gostyninie i domu opieki w Śremie – Kalina Błażejowska opisuje wszystkie kategorie ofiar. Odkrywa nieznane dokumenty, ustala wstrząsające szczegóły, znajduje naocznych świadków i bliskich zabitych – wszystko, by przywrócić pamięć o zagładzie, która została pominięta w powojennych rachunkach krzywd. Niepełnosprawne dzieci, chorych psychicznie dorosłych i niesamodzielnych najstarszych – tych, których niemieccy lekarze uznali za „bezduszne istoty”, wiodące „życie niewarte życia”. „Rozwiązaniem” było mordowanie tych osób.  Nie przeszkodziło to lekarzom w prowadzeniu eksperymentów medycznych, których wyniki były publikowane w naukowych pismach. Na gorzką ironię zasługuje fakt, że nawet po wojnie korzystali oni z materiału, który pozyskali w okupowanej Polsce.

Bezduszni. Zapomniana zagłada chorych – to zapadająca w pamięć opowieść o tym, co wyparte, przemilczane, zapomniane. Solidnie przeanalizowana i opisana, poparta rzetelnymi dowodami, rekonstrukcja kolejnych mało znanych wydarzeń z okresu II wojny światowej.

Kalina Błażejowska, Bezduszni. Zapomniana zagłada chorych

Opieka redakcyjna: Przemysław Pełka

Redakcja: Małgorzata Budzińska

Korekta: Agata Górzyńska-Kielak / d2d.pl, Sabina Szczerbuk / d2d.pl

Projekt okładki: Agnieszka Pasierska

Fotografia na okładce: Pacjentki i pielęgniarki szpitala psychiatrycznego w Lublińcu, 1929. Archiwum prywatne Andrzeja Musioła

Projekt typograficzny i redakcja techniczna: Robert Oleś

Wydawca: Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2023

ISBN 978-83-8191-758-2

Projekt zrealizowany przy wsparciu finansowym Nagrody Krakowa Miasta Literatury UNESCO

 

 

 

 


    Leave a comment
    Your email address will not be published. Required fields are marked *