Przodownicy

R

Czym było przodownictwo pracy w PRL-u? Roman Soroczyński prezentuje książkę przypominającą ten wątek.

W latach 1945-1989 dwudziesty drugi dzień lipca był obchodzony jako Narodowe Święto Odrodzenia Polski. Dlaczego przypominam o tym? Dlatego, że jednym z elementów obchodów było wyróżnianie odznaczeniami i popularyzowanie przodowników pracy. Pozwoliłem zatem sobie na sięgnięcie po książkę Trzysta procent socjalizmu. Przodownicy pracy w PRL, której autorem jest Andrzej Janikowski.

Przodownictwo pracy w PRL-u to temat niemal zupełnie zapomniany. Starsze pokolenia mogą jeszcze kojarzyć go ze słynnym niegdyś filmem Andrzeja Wajdy „Człowiek z marmuru”. Młodsi – już z niczym. A przecież to historia bardzo daleka od banału, przepełniona heroizmem i ludzkimi dramatami, obrazująca doskonale grozę stalinizmu i komunistyczną utopię.

W trudnej powojennej rzeczywistości tysiące robotników uwierzyło w obietnicę lepszego, socjalistycznego jutra i zaangażowało się bez reszty w masowy ruch współzawodnictwa pracy. W wyścigowym tempie wznosili domy i wydobywali węgiel, bijąc kolejne rekordy, wyrażane w setkach procent tak zwanej normy. Pracowali w błysku fleszy i przy aplauzie propagandy, patrzyli ze zdjęć w gazetach i ogromnych portretów; nazwiska najsławniejszych górników, murarzy czy stoczniowców znała cała Polska.

Andrzej Janikowski jest inżynierem elektronikiem, którego pasjonuje dziennikarstwo. Współpracował z licznymi czasopismami i wydawnictwami. Jest autorem thrillera Wiwisekcja zbrodni. Źródłem inspiracji jest dla niego historia – zwłaszcza chrześcijaństwa i powszechna.

Trzysta procent - okładka książki/ fot. Roman Soroczyński
Trzysta procent – okładka książki/ fot. Roman Soroczyński

Autor podzielił książkę na trzy części. W pierwszej, zatytułowanej Rekordy i władza, przedstawił początki współzawodnictwa pracy w Polsce. Oczywiście, pojawia się Wincenty Pstrowski i dosyć liczne grono górników – przodowników. Znajdujemy tu nie tylko nazwiska, ale i organizacyjne oraz techniczne arkana, dzięki którym przekraczano normy.

Wszyscy liderzy współzawodnictwa – zwłaszcza w górnictwie – pracowali bardzo ciężko. (…) Pstrowski wykorzystywał czas pracy na przodku w 92 procentach, (…) a Józef Nierychło 98 procentach. W tym czasie władze kopalń dążyły do tego, aby średni czas efektywnej pracy górnika na dole wynosił 90 procent. Cóż, nawet w dzisiejszych korporacjach dyrekcja krzywym okiem patrzy na jałowe pogaduch i przerwy na papierosa.

Warto zwrócić uwagę, że istotnym elementem „wspierania” przodownictwa była ciężka praca żołnierzy – górników, którzy wywodzili się z „niepewnych” środowisk.

Ale przodownictwo pracy rozwijało się również w innych dziedzinach gospodarki. Autor przypomina tego typu inicjatywy w budownictwie – zwłaszcza przy odbudowie Warszawy. Czytamy między innymi o murarzach i szklarzach. Wreszcie trafiamy na Wybrzeże, gdzie – obok słynnego Stanisława Sołdka – …

… Jedną z najjaśniejszych gwiazd gdańskiego współzawodnictwa pracy w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych była Anna Walentynowicz. Ta sama, która później została symbolem „Solidarności”.

Wieś nie pozostawała w tyle. PGR-y [państwowe gospodarstwa rolne – przyp. RS] rywalizowały między sobą, ale

Jego najbardziej spektakularną formą była (…) indywidualna rywalizacja między traktorzystami. Było w niej coś z romantyki średniowiecza – z tą różnicą, że dwudziestowieczni rycerze pól dosiadali stalowych rumaków.

I tu też pojawia się kobieta: Magdalena Figur – pierwowzór „Dziewczyny na traktorze”, uwiecznionej na słynnym plakacie. Przyznam, że osiągnięcia traktorzystki z Żuław były imponujące.

Jak napisałem wyżej, przodownictwo pracy i współzawodnictwo pojawiały się w różnych dziedzinach gospodarki. Doszło jednak do tego, że podwyższanie norm aż do absurdu przerodziło współzawodnictwo w prawdziwy koszmar. Przodownictwo pracy stało się symbolem stalinowskiej przemocy, a przodownicy – wrogami społeczeństwa, które nie chciało pracować do upadłego, ale po prostu żyć. Mimo tego ruch ten, już w skarlałej i zupełnie pozbawionej znaczenia formie, przetrwał właściwie do końca PRL-u. Ostatecznie przeminął wraz z ustrojem.

Zawarta w omawianej książce opowieść o ludzkiej determinacji, poświęceniu i komunistycznej mitologii jest w swoim najgłębszym wymiarze uniwersalną historią, mówiącą o śmierci idei. Bowiem entuzjazm ludzi został przez władze kompletnie zmarnowany. Warto sięgnąć po tę pozycję, która pomoże wielu spośród nas w usystematyzowaniu wiedzy na temat pracy w ustroju socjalistycznym. A może stanie się przestrogą dla współczesnych pracodawców?

  • Andrzej Janikowski, Trzysta procent socjalizmu. Przodownicy pracy w PRL
  • Redaktor prowadzący: Adrian Markowski
  • Redakcja: Joanna Popiołek
  • Korekta: Maciej Korbasiński
  • Projekt okładki: Magda Palej
  • Zdjęcie na okładce: Fotografia wykonana w 1950 roku na warszawskim Mirowie, na pierwszym planie Stefania Kropielnicka – murarska rekordzistka © FoKa/Forum
  • Łamanie: Ewa Wójcik
  • Wydawca: Prószyński Media Sp. z o.o., Warszawa 2023
  • ISBN 978-83-8295-330-5

    Leave a comment
    Your email address will not be published. Required fields are marked *